wtorek, 5 kwietnia 2011

Pierwsze L.O.!

Po powrocie z naszej wyspiarskiej eskapady wczoraj po raz pierwszy trenowaliśmy w sali, którą wynajmujemy w I L.O. im. Kazimierza Wielkiego w Zduńskiej Woli. Osobiście czułem się jakbym wcale nie opuszczał tej szkoły. Miejsce to samo, ten sam klimat no i te same panie sprzątaczki. Rozlokowaliśmy się na małej sali gimnastycznej, maty idealnie wpasowały się w przestrzeń i wydawało mi się jakby tam zawsze leżały, jakbyśmy w ogóle nigdzie indziej nie trenowali. Dziwne a może właśnie nie tak dziwne.
Chłopaki rzucili się trenować wygłodniali, aż miło było patrzeć. Nie tylko chłopaki, Ola wróciła na matę po dłuższej nieobecności i przyprowadziła Anię. Ola to doświadczona adeptka a Ania ma za sobą trochę doświadczenia związanego ze sztukami walki, więc panowie strzeżcie się! Już niedługo nie będziecie wiedzieć jak się złożyć do ukemi żeby przeżyć :-).
Dzięki za dobry trening.

Wielkie podziękowania dla Piotra, Daniela i chłopaków, którzy poświęcili swój czas i pomagali przenieść maty z poprzedniej lokacji.

sobota, 2 kwietnia 2011

UK_01

Byliśmy w jukeju. Ja, Daniel i Krystian, przejechaliśmy tam i z powrotem moim dzielnym połatanym subaru.
Tydzień treningu w Ren Shin Kan dojo w Dudley i piątkowy wieczór w Mei Jyu Kan dojo w Albrighton u Mr Iana Grubba to było to za czym tęskniłem a dla moich kompanów była to pouczająca i ciekawa również krajoznawczo przygoda, mam nadzieje :-).

Mr Gordon Jones i dwóch polsów

Mr Alan Smith i Daniel

Danie i Mr Alan Smith. W tle Mr Gay Needler i ja.

jw.





Sebastian i Ja.
Czasu mimo, że dyspomowaliśmy całym tygodniem brakło jak można się było spodziewać. Wyjeżdżając miałem niedosyt, niedosyt treningu, niedosyt długich wieczorów z przyjaciółmi, niedosyt powietrza, do którego przywykły moje płuca przez ponad sześć lat pobytu w tym kraju.
No i wróciliśmy, do borykania się z wynajęciem sali, która nie zatrzaskiwałaby nam przed nosem drzwi na całe tygodnie z powodu "Święta Sianokosów", jak mawiała moja nauczycielka historii z LO. Wróciliśmy do polskiej szaroczywistości, teraz trzeba zakasać rękawy i zacząć ją malować naszymi barwami. Wziąść się w garść i jak w piosence "Czemu rok jest taki długi" powiedzieć sobie: "A ja to wszystko zmienię! A ja to wszystko zmienię! Urządzę po swojemu!".