poniedziałek, 16 grudnia 2013

Cisza, spokój, ...

Nuda, gdyby nie stara znajoma imieniem Rutyna, to zdecydowanie można by powiedzieć nuuuuda.
Nawet bym się przejął, tym że oprócz mnie, Tomka, Mariusza i w środy Leszka nie ma nikogo. Pewnie bym się zastanawiał: Może nie świeży oddech? Może nie ma pachnącego mydełka pod prysznicami? Może mata za twarda? Może mówię z dużo? A może za mało? Może oświetlenie nieodpowiednie? A może właśnie za komfortowo i brakuje grzyba na ścianie i zardzewiałej balii z zimną wodą do ablucji przed wejściem?
Ale to chyba nie to. Myślę sobie, że propozycje platform telewizji cyfrowych są zbyt wielką pokusą dla spracowanego szarością dnia powszedniego człowieka. Podstawowe problemy egzystencjalne, jak za mały portfel w kieszeni i przyciasne diamentowe trzewiki, działają na nas jak kotwica.
Do tego bezczelność ludzka nie zna granic! Bo jak można normalnemu człowiekowi w niespełna 50 tysięcznym miasteczku oferować:

  • 3x karate (tradycyjne, shoto kan, kyokushin)
  • 2x taekwondo
  • aikido
  • MMA
  • Grapling

A w promieniu 15 km.

  • Judo. (Sieradz)
  • Oyama. (Łask)

A to tylko to o czym ja wiem.

Poza tym, po co to komu dzisiaj potrzebne? Samodyscyplina i doskonalenie siebie to określenia, których znaczeniowej enigmy nie rozszyfruje przeciętny nastolatek a okazuje się, że i kilku-dziesięcio-latek . Jeśli jednak komuś trafi do głowy myśl żeby zrobić coś ze swoim ciałem to po-napinać się w siłowni jest zdecydowanie bardziej samczo niż koziołkować na matach. I panie jakoś chętniej się na siłowniach i około-siłowinanych zajęciach wypinają niżby miały się czuć nieswojo czując na sobie dotyk obcej dłoni a nie daj Thorze, pięści!
Dla dzieci jest tenis, piłka nożna, itp., bo a nuż ten mały paralityk to przyszły pogromca międzynarodowych kortów i milioner. Trenerzy w/w dyscyplin to nie zawsze już ci zapijaczeni, wylewający na dzieciaki pomyje nieudacznicy, to często ludzie charakteryzujący się jako-taką ogładą, czasem nawet charyzmatyczni, a niektórzy naprawdę mają pojęcie o tym co robią.
Tymczasem w sztukach walki trener to ciągle jeszcze milczący wilkołak, żerujący na bólu, chłepczący pot i krew swoich żywych worków treningowych. Sugerujący (o zgrozo!) swoim podopiecznym minimum systematyczności a tych najmłodszych potrafi nawet doprowadzić do łez a jak wiadomo łzy są żrące i rozpuszczają ciało i duszę.

I wiecie co bardzo mi to odpowiada.

Chłopaki śmieją się ze mnie, że jak rodzice przychodzą pytając o zajęcia dla dzieci to ich zniechęcam, mówiąc, że u nas na macie jest nudno i żmudno, że nie ma piłek i zabawy, że od rodziców wymagam zbyt wiele, gdy mają zostać z swoim dzieckiem na macie, że nigdy nie będę miał na macie uczniów jak ich sobie nie wychowam. Tyle, że ja nie mam zapędów mentorskich, nie zamierzam nikomu matkować ani ojcować. Moim zdaniem rozpoczynanie treningu sztuk walki w wieku 5 lat w europie XXI w. jest nieuzasadnione. Jeśli już jednak ktoś naprawdę chce to trzeba odpowiedzieć sobie na kilka pytań:

  1. Czy chcę żeby dziecko wiedziało jak pozbawić bliźniego życia i umiało to zrobić? (nie mówię, że będzie potrafiło, ale umiało będzie)
  2. Czy dziecko jest sierotą, albo czy chcę je oddać na "wychowanie" mistrzowi sztuk walki? (Bo tak moi drodzy jest w azjatyckich klasztorach. To nie są dzieci bogatych rodziców i nie będą miały świetlanej przyszłości, będą mnichami)
  3. Czy jestem pewien, że dziecku spodoba się, że je wszystko boli?
  4. Czy jestem gotowy patrzeć jak moje dziecko będzie krzywdzone, jak będzie mu zadawany ból?
  5. Co zrobię jak dziecko będzie płakać i nie będzie chciało iść na trening?

Sztuki walki nie są zajęciami rekreacyjnymi i jeśli instruktor wam mówi, że on nie prowadzi zajęć rekreacyjnych dla dzieci to powinniście mu uwierzyć. Niektórzy prowadzą takowe, w ramach zajęć klubu sztuki walki i Ci świadomi nie próbują wyprodukować armii klonów, tylko prowadzą właśnie "zajęcia rekreacyjne dla dzieci z elementami sztuki walki", którą praktykują. Ponieważ się z tego utrzymują a z dzieci są pieniądze.
Z nastolatkami jest inaczej, oni już w miarę wiedzą a jak nie wiedzą to jak już się dowiedzą to sami zdecydują.

Sztuki walki to bardzo gęste sito a nie lejek.
I ja wolę mieć do czynienia z tymi, którzy przejdą przez sito niż z tymi co wolą zostać przed telewizorem komentując "istotne" wydarzenia w programach informacyjnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz